Jako starosta generalny i
jednocześnie nakielski łączył w swych rękach dwa starostwa sądowe,
co jako sprzeczne z prawem zostało napiętnowane w artykułach
poselskich wniesionych na sejm 1555 r. W styczniu 1556 r. witał w
Poznaniu królewnę Zofię, wydaną właśnie za księcia brunszwickiego i
jadącą do męża. Pytany przez króla o zdanie w sprawie wojny
wszczętej przeciwko mistrzowi inflanckiemu, opowiedział się 11 VII
1556 r. za jej prowadzeniem, bo jest mądra i uczciwa, a nieprawnie
obrany mistrz musi być ukarany. Na wypadek ewentualnego zagrożenia
granic Wielkop. przez posiłki idące dla niego z Niemiec, prosił
króla o zezwolenie na ruszenie szlachty. W zatargu z papieżem o
nominację Jakuba Uchańskiego na b-pstwo włocławskie dzielił w r.
1558 zdanie większości senatorów, by postępować z umiarem i radził
sprawę skierować na obrady publiczne. K. był jednym z głównych
przeciwników egzekucji. Na sejmie w r. 1558/9 głosił, że jeszcze na
nią nie czas, bo dotyczy wszystkich, a nic ma tu Litwy i Prus. Żądał
też, by sprawy tyczące się wiary zostały odłożone na dalszy czas,
choćby do zwołania soboru narodowego jako ściśle związane z
egzekucją. Na sejmie 1562 r. obok innych panów manifestacyjnie
składał przed królem przywileje na dobra, oświadczając, iż nie chce
być w tym gorszy od drugich. Chciał niby reformy sądownictwa i
obrony potocznej, ale nie takiej, jaką proponowano. Na sejmie 1563/4
r. wygłosił 23 XII drugą mowę krytykującą postanowienia egzekucyjne
z roku ubiegłego, które, jego zdaniem, obrażają wielu ludzi. Dla
Wielkopolski żądał skuteczniejszej obrony granic od Brandenburgii i
Pomorza. Skarżono się nań na tym sejmie, że chociaż winien być
stróżem praw i wolności szlacheckich, sam szlachcie dobra odbiera, z
posiadanych wygania i dobra jako
swoje trzyma. Miał dwa razy siłą usunąć Golczów z ich włości i
zagarnąć wieś Stanisławowi Czarnkowskiemu. Król nakazał mu zwrot
zabranych wsi, nic słuchając jego tłumaczeń i nie uwzględniając
tego, że w wypadku Czarnkowskiego wina Kościeleckiego wcale nie była
oczywista. Kiedy Kościelecki domagał się zwrotu wydatków
poniesionych na odbudowę zamku w Drahimiu, król odmówił dodając, iż
dzierżawa ta przynosiła bardzo wielkie zyski, a Kościelecki budował
dla swej wygody. Przeprowadzona wtedy rewizja zapisów na
królewszczyznach uznała, iż poważne sumy, jakie bracia Kościeleccy
mieli na Bydgoszczy i Nakle, są wątpliwe. W r. 1563, kiedy
Wielkopolsce zagroziło najście najemników księcia Eryka
brunświckiego śpieszącego z pomocą Inflantczykom, K. na rozkaz króla
powołał pod broń szlachtę wielkop., ale wojska Eryka zostały rozbite
przed wkroczeniem do tej prowincji. Kościelecki był żarliwym
katolikiem. Hozjuszowe „Confessio fidei" i „De utraque
specie" miały w nim nie tylko nader pilnego czytelnika, ale i
propagatora. Nie przeszkodziło mu to jednak w kontaktach z poznanymi
w czasie studiów protestanckimi teologami niemieckimi i wysłaniu
dwóch starszych synów na studia do protestanckich uniwersytetów w
Niemczech. Przystępując do egzekwowania mandatów królewskich
zakazujących publicznych nabożeństw innowierczych, czynił to z
umiarem dyktowanym współczesną sytuacją. Odnosiły się te nakazy
przede wszystkim do królewszczyzn. Zamykał tedy zbory braci czeskich
w Poznaniu, które jednak wznawiały swą działalność. W r. 1553, kiedy
Jerzy Izrael miał kazanie w domu J. Ostroroga, Kościelecki wezwał go
do siebie na zamek, dysputował z nim na tematy religijne i doradził
opuszczenie miasta. Do zajść w Poznaniu doszło w czasie świąt
wielkanocnych 1556 r. Zjechali się wówczas główni przywódcy braci
czeskich i w kamienicy wojewodzica Potulickiego odprawiano
nabożeństwo, a śpiewy słychać było w Rynku. K. uznał to za
przestępstwo, które należało karać wedle dekretu Jagiełły z r. 1424.
Jakub Ostroróg, Jan Tomicki, Rafał Leszczyński i inni spośród
patronów braci czeskich zarzucili mu, że gwałci wolność publiczną i
postępuje wbrew uchwałom sejmu piotrkowskiego z r. 1555. Gdy mówił,
że działa legalnie, zażądali dysputy religijnej, na którą się nie
zgodził. Kiedy latem t.r. oskarżono ministra z Chełmców koło
Kalisza, iż skradłszy dwie hostie sprzedał je Żydom, a rada miejska
torturami wymusiła na nim przyznanie się do rzekomej winy, K.
zakazał dalszych kroków prawnych do chwili swego przyjazdu. Sprawa
ta została wkrótce potem umorzona. W Koninie pod opieką tamtejszego
starosty Stanisława Dziaduskiego działał oskarżony o apostazje
proboszcz Stanisław Lutomirski. Dziaduski nie posłuchał mandatu
królewskiego nakazującego wygnanie apostaty i wraz z nim i z gromadą
szlachty zjawił się w lipcu t.r. na zamku w Poznaniu, gdzie K.
odprawiał sądy. Lutomirski doręczył tam Kościeleckiemu skargę na
gwałcenie konstytucji sejmowej. K. nie ukarał go wprawdzie, ale
proboszcz koniński, nie czując się pewnie na swej plebanii, wkrótce
stamtąd wyjechał. Nie karał K. i innych różnowierców zanoszących w
Poznaniu protesty, ograniczał się tylko do gróźb. W r. 1564, po
wydaniu edyktu Parczewskiego wywołującego z kraju wszystkich
duchownych innowierczych obcego pochodzenia, przystąpił K. do
bardziej energicznej akcji. Kiedy czołowi reprezentanci braci
czeskich, nie zdoławszy go skłonić, by się wstrzymał bodaj do
najbliższego sejmu, zwrócili się do króla i wyjednali od niego w
Piotrkowie wyjęcie swych współwyznawców spod rygorów edyktu, K. nie
uznał skierowanego do siebie rozkazu królewskiego za ważny. Na
sejmiku przedsejmowym w Środzie 26 XI t.r. doszło w tej sprawie do
starcia z protestantami, które omal nie przerodziło się w walkę
zbrojną. K. nie zezwolił na wniesienie mandatu królewskiego do akt
grodzkich, a otrzymawszy owo pismo do swych rąk, nie chciał potem
zwrócić protestantom. Twierdził, iż ów mandat nie ma mocy
obowiązującej, bo nie został wydany na żądanie całej szlachty.
Nuncjusz Jan Franciszek Commendone, pochwalając jego postawę, pisał
do Rzymu, prosząc o przysłanie breve dziękczynnego dla K-ego i
okazanie względów jego starszym synom, przebywającym teraz na
studiach w Bolonii.
Zajścia sejmikowe przyspieszyły, jak się zdaje, śmierć K-ego. Zm. w
Poznaniu 7 (8?) XII 1564 r. Jego sekretarz Jakub Kuchler poświecił
mu panegiryk. W atmosferze ogólnego zajątrzenia, na temat jego zgonu
krążyły różne pogłoski. Andrzej Węgierski opowiada, iż K. w dzień
śmierci kazał swemu nadwornemu błaznowi przedrzeźniać obrządki
religijne braci czeskich. Do nuncjusza dotarły wieści z
Wielkopolski, jakoby dysydenci jeszcze przed wyjazdem Kościeleckiego ze Środy
zadali mu truciznę. Pochowany został w Kościelcu, w kaplicy, którą
najprawdopodobniej sam dobudował do tamtejszego kościoła, a która
była dziełem Jana Battisty Quadro. Stanął tam przyścienny piętrowy
nagrobek z postaciami Kościeleckiego i jego ojca. Obok Nakła
(scedowanego w r. 1564 synowi Stanisławowi) i trzymanej wspólnie z
bratem Andrzejem Bydgoszczy miał jeszcze K. bogate starostwo
drahimskie, które objął w r. 1562 wykupiwszy je z rąk Naczmerów. Od
r. 1560 trzymał tez dożywociem na terenie Brandenburgii pewne wsie
zamku santockiego. Obok dóbr gniazdowych na Kujawach (Kościelec)
miał miasteczko Wysokę w pow. nakielskim i Fraszkę koło Pabianic. W
Poznaniu należał doń dwór koło Św. Wojciecha, a trzymał też dwór w
Piotrkowie. Zaślubiwszy ok. r. 1541 ostatnią z rodu Danaborskich,
Gertrudę (Geruszę), córkę Andrzeja, starosty nakielskiego, wziął za
nią w pow. nakielskim Danaborz, Nieżychowo i miasteczko Krajenkę z
przyległymi wsiami. Klucz krajeński graniczył ze starostwem ujskim,
od którego K. odrywał nieustannie tereny leśne i łąkowe. Z
Danaborskiej, zmarłej w Nieżychowie 5 III 1573 r., pozostawił synów;
Stanisława, starostę nakielskiego i drahimskiego, Jana (Janusza),
kasztelana międzyrzeckiego, Andrzeja, opata bledzewskiego,
Krzysztofa, kasztelana inowrocławskiego, oraz córki; Katarzynę, żonę
Andrzeja Opalińskiego, marszałka w. kor., Reginę, żonę l. v. Jakuba
Rokossowskiego podskarbiego w. kor., 2. v. Wojciecha Mycielskiego,
Elżbietę, żonę Jana Potulickiego, i Zofię, niezamężną. Podobizna
Kościeleckiego na nagrobku w kościele w Kościelcu ma cechy realistycznego
portretu. (Na nagrobku jest to postać górna). |